Accattone, Kino
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:01:Tlumaczenie: qwertinio[at]gmail.com; ogonk i redakcja aOnOr;00:00:03:WŁÓCZĘGA00:02:05:Hah! Oto koniec wiata.00:02:07:Pokażcie się,|nigdy was nie widziałem za dnia00:02:10:widzę was zawsze po zmroku.....00:02:13:Ou jeszcze żyjesz? A mówiš że|praca zabija ludzi...00:02:17:To i tak godna mierć.00:02:18:Martire, posłuchaj przyjaciela|i rzuć pracę, i wejd do spółki..00:02:27:I kto wam to każe robić?00:02:29:W nocy zamiast grać w karty|idcie do łóżka.00:02:32:Wyglšdacie jakbycie wyszli z kostnicy.00:02:35:Jaki mšdry,|Scucchia podejd tutaj...00:02:37:i powiedz tym|"nadymańcom" o . p. Barberone.00:02:40:Byłe przedwczoraj jak Barberone|założył się z Niemcem i Peppe.00:02:46:Tak.00:02:47:Powiedział że zje 1 kg ziemniaków....00:02:51:i za kwadrans wskoczy bez problemu do wody?00:02:54:Ta, i?00:02:55:Ale Beppe powiedział,|że musi przepłynšć całš rzekę,00:02:59:tam i z powrotem, nie tylko|pomoczyć się w wodzie i wyjć.00:03:02:Tak.00:03:03:Aaaa... nie umarł od niestrawnoci|a z przemęczenia.00:03:06:Jak on mógłby tego dokonać?00:03:10:Skończ ignorancie, nie wiesz że nie można|kšpać się z pełnym żołšdkiem? Można umrzeć.00:03:17:Nie wiesz że zmiana temperatury zatrzymuje układ|trawienny, zatrzymuje kršżenie i dobranoc..00:03:24:Przegrałem całš kasę, ale mam jeszcze tę obršczkę|żeby się założyć.00:03:28:Załóż się jak masz odwagę.|Jeste mocny w gębie.00:03:32:Uparty jeste. Tak założę się, chce żeby|też zdechł.00:03:37:No już dalej. Co masz ty masz na tym wiecie.|Idziemy się pomiać00:03:41:Id, na cmentarzu jest miejsce dla|wszystkich00:03:45:Sabbino, widzisz jakiego masz brata odważnego?00:03:47:Jakby wszyscy włosi tacy byli to wygralibymy|wojnę00:03:51:Pamiętaj, że postawiłem obršczkę ale|póniej napluję ci jeszcze w twarz.00:03:55:Chod z nami, widziałe kiedy brata|żeby robił.....00:04:00:Musze ić do pracy.|Do pracy? Ależ przekleństwo powiedział!!00:04:12:Accattone, wisisz mi 1000 lirów,|może mi je oddasz zanim się zabijesz?00:04:27:Accattone, a twoja kobieta Maddalena,|komu zostawisz?00:04:32:Zostawię jš Przyzwoitoci.00:04:33:A tak poważnie.|Wiesz, ja jestem porzšdnym człowiekiem.00:04:40:Możesz mi zaufać.|Jaki chcesz pogrzeb?00:04:46:Wszyscy znajomi z tylu jak się miejš|a pierwszy co zapłacze stawia wszystkim.00:04:51:A na grobie co mamy napisać?00:04:55:Przekonać się żeby uwierzyć.00:05:08:Ej! Skaczesz z tym całym zlotem na sobie?!|Zdejmij tę biżuterię.00:05:13:Chce umrzeć ze złotem na sobie|tak jak faraonowie!00:05:20:Jak chcecie to złoto|to sobie je wyłowicie!00:05:23:Skaczesz czy nie?!|Boli mnie już kark!00:05:27:Już, dajmy narodowi tę satysfakcję.00:05:51:Mogłe przynajmniej uprzedzić, cholera.00:05:53:Układ trawienny nie funkcjonuje, krwioobieg...00:05:57:Ty wiesz kim jest Accattone?|Jego nawet rzeka nie zabije!00:06:01:Oto "intricottii"! To Niemiec i Beppe|Folle. "Dobrzy" inaczej.00:06:06:Więc dałe radę?00:06:08:Żyje, żyje.... Niemiec, mylałe|że mi zapiewasz marsz żałobny?00:06:13:Wiesz ile jeszcze muszę osób|skrzywdzić w życiu...?00:06:17:A ciebie to strzeże chyba w. Barberone.00:06:21:Tak padł Barberone, piana na ustach|i otwarte oczy miał.00:06:28:Brzuch miał spuchnięty jak balon.|Cholera, jaki był straszny.00:06:33:Jak mówisz? Kto go sobie zabrał?|Jezus czy Diabeł?00:06:36:Pewnie się teraz kłócš o niego.|Niezły to był element.00:06:39:Chodmy poskakać do wody.00:06:44:Chod Niemiec.00:07:08:Cholera Accattone!00:07:10:Włanie dlatego tu jestem żeby tobie powiedzieć|że Maddalena zrobiła sobie krzywdę i siedzi w domu.00:07:16:Zawinięta w bandaże jak mumia.|Dobrze że sobie przypomniałem. Chod.00:07:22:Kiedy to się stało?|2 godz. temu. Szukała ciebie00:07:50:I jak? Co zrobiła?|A nie widać? Łobuzy!00:07:55:Ciekawe, że nie patrzysz gdzie stawiasz|nogi jak idziesz. Gdzie masz głowę?00:08:00:Dlaczego nie siedzisz w domu zamiast łazić?00:08:03:Co się kręcisz po miecie?|"Madonna addolorata".00:08:08:Mogła się od razu zabić przynajmniej|nie musiałbym na ciebie patrzeć.00:08:11:Poszłam oddać 1000 lirów za koszulkę,|którš tobie kupiłam.00:08:16:Nie wiesz że muszę|jej donosić tysiaka każdego ranka?00:08:19:I tak dała się cała obandażowac?|Bała się, że ci odpadnie noga?00:08:24:No i? To ja kazałam lekarzowi jš tak owinšć?|Widocznie taka była potrzeba.00:08:28:Nannina! Wyjd tutaj!00:08:32:Nanni, nie wpuszczaj nikogo do mieszkania.|Zrozumiała?00:08:41:- Ej, Salvatore co słychać?|- Jako się żyje.00:08:47:Urodziła malucha?00:08:57:- Wasz mšż napisał do was?|- Nie00:09:00:Znam dobrze więzienie, Nanni.|Człowiek tak dużo myli, że nie ma już|żadnej chęci do pisania listów.00:09:09:Nie musicie się martwić, wszystko|w rękach Madonny. Accattone jest w domu?00:09:14:Mam go zawołać?00:09:18:Tak proszę, zawołajcie go. Pozwólcie mi|poznać tego przyjaciela.00:09:28:Na zewnštrz jest przyjaciel mojego męża,|chce z tobš rozmawiać.00:09:33:- A kto to?|- Salvatore, kolega mojego męża.00:09:38:O boże, czego on chce?00:09:42:Powiedz niech zaczeka minutę,|zaraz przyjdzie.00:09:47:Uważaj na siebie,|ten goć to "pappa e ciccia".00:09:52:Jestem pewna, że to|Ciccio go przysłał tutaj.00:09:58:A co mnie to obchodzi?00:09:59:Tak, on jest młody, z Neapolu|i nie waha się zabijać.00:10:04:"Mało" przesiedział w więzieniu....00:10:15:- Wyszedł Pan Accattone.|- No i?00:10:20:- "Zaszczycony" Salvatore z Torre Annunziata.|- Miło mi.00:10:23:Wybaczcie, że zakłócam wam spokój.00:10:26:Jestem tu przejazdem, z powodów osobistych...00:10:30:więc skorzystałem z okazji żeby was poznać.00:10:33:Czyli, ty jeste koleżkš Ciccio?00:10:37:Jestemy bardziej bliscy jak ojciec z synem.|Biedaczyna, to było nieszczęcie.00:10:42:Eh, raz na wozie raz pod wozem.00:10:45:Chciałem wam podziękować.|Macie złote serce.00:10:49:Przyjęlicie tš kobietę|i jej dzieci, umierajšce z głodu.00:10:55:A co mnie to kosztuje? Talerz zupy....00:10:57:- Napijecie się wina?|- Dlaczego nie..00:11:09:Przedstawiam moich przyjaciół.00:11:13:Umberto jaki..00:11:15:Gennaro...00:11:17:Nicola....00:11:41:Jestemy wszyscy nieszczęnikami.00:11:43:Jestemy skończeni,|wszyscy nas odrzucajš.00:11:46:Jestemy warci tyle, ile mamy w kieszeni.00:11:48:Inaczej jestemy warci zero.00:11:50:Nawet w więzieniu|nie chcš nas już widzieć.00:11:52:Jestemy skończeni|bo nie dajemy sobie rady.00:11:58:Dzisiaj lepiej być złodziejem|jak wykonywać ten pieprzony zawód.00:12:09:Jakbym mógł wrócić wstecz.....00:12:13:Tak ale ty jeste i tak......00:12:15:Nie przejmuj się jestemy wszyscy|w rękach Boga00:12:30:Powinienem was poznać wczeniej.00:12:32:Widzisz jak skończył twój koleżka.|Mnie też to mogło spotkać.00:12:39:Wiesz..00:12:40:Maddalena, poznała mnie00:12:44:Ty jeste lepszy jak Ciccio, masz bardziej|szlachetne serce00:12:49:Zawsze mi tak mówiła|żeby mnie przekonać, niewdzięczna.00:12:54:Póniej Ciccio miał 5cioro dzieci i je obijał|cały czas,00:12:58:więc ona to zgłosiła...|i teraz widzisz jak skończył biedaczyna...00:13:02:Accattone!00:13:04:Co robisz "lacrima christi"?|i tak nikogo tym nie wzruszysz.00:13:07:Pamiętasz jak prosiłe o jałmużnę?00:13:10:Płakałe, żałowali cię nawet strażnicy.|Teraz nie wzruszasz, ale się błanisz.00:13:16:Ej, Balilla. Ty też jeste skończony.|Chod się napić, przepłukać "cierpienia"00:13:23:A kiedy on cierpiał?|Jak to nie cierpiał? Spędził 18 lat w......00:13:30:To przyjaciele. Milo.00:13:33:Honoruj społeczeństwo.|Taa, zdychajšcych z głodu.00:13:38:Masz pij.00:13:41:Ah, te przeklęte kobiety, najpierw|przynoszš..... a póniej.......00:13:46:Tam w górze, wród aniołów....00:13:58:Płeć piękna, jak wrócę do domu ja jej pokażę..00:14:02:Doniosła na koleżkę mojego przyjaciela,|który jest najlepszym człowiekiem na wiecie,00:14:06:żeby być ze mnš,|żeby mnie zniszczyć, ta ku......!!00:14:11:Żeby tak nigdy nie miała chwili spokoju!00:14:13:A nie no, nie przejmuj się,|Ciccio jest teraz w dobrych rękach.00:14:16:Rękach stróży porzšdku publicznego...00:14:18:Zobaczyłby jakie piękne laseczki przywielimy|z Neapolu.00:14:23:Jedna lepsza od drugiej,|a jak nie wierzysz zapytaj moich kolegów.00:14:30:Towar szlachecki, towar "chicke".00:14:33:Wszystkie młodziutkie|po 18 latek, specjalny towar.00:14:36:Accattone! Powiniene być|z nami wczoraj wieczorem,00:14:39:byłem ja z całš ekipš,|wyrwalimy jednš "battona"....00:14:46:Najpierw udawalimy grzecznych i dobrych.00:14:48:Zaprowadzilimy jš na trawnik i tam jej dołożylimy.00:14:54:Powiniene to wiedzieć|jak płakała, jak się użalała.00:14:58:Ona chyba tam jeszcze siedzi|i krzyczy: Boże, Boże...00:15:02:Jestemy "mocni"......00:16:12:Co się stało?00:16:13:Co cię obchodzi co zrobiłem?|Co ty moja matka jeste?00:16:16:Ej, wino uderzyło ci do mózgu?00:16:17:Nie masz się na kim wyżyć|i przychodzisz wyżywać się na mnie?00:16:19:A co mylisz,|że dzisiaj nie pójdziesz pracować?00:16:22:Chyba, nie mylisz,|że tu będziesz siedziała.00:16:24:Wiesz, że dla ciebie nie ma zasiłku?00:16:27:Aou! Pięknisiu mamusi!|Nie widzisz w jakim jestem stanie?00:16:30:Mylisz że to żarty?|Mam złamanš nogę!00:16:32:Złamanš? Nie rozmieszaj mnie.00:16:34:Ty dzisiaj migasz pracować, jak zawsze.00:16:39:Twoje życie nie jest po to,|żeby zgrywać paniš.00:16:42:Takie jest twoje życie.00:16:44:Mylisz, że mnie kupiła|za tš brudnš kasę co przynosisz?00:16:47:Ty mnie zniszczyła.00:16:50:Teraz byłbym pożšdnym pracownikiem|a jestem złodziejem.00:16:53:Nie siedziałbym tutaj.|I jak nie pójdziesz do pracy złamie ci drugš nogę.00:17:20:Nie macie gdzie piewać?! Pijecie|póniej przyłazicie wkurzać!?00:17:24:Nie jeste romantyczka, piewamy tobie|serenadę! Niechlujna!0...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]